sobota, 28 maja 2016

Rozdział 2

Następnego dnia Amelka już od świtu trenowała na siłowni, wyjątkowo bez Maćka, dziewczyna często dzwoniła do niego, jednak nie odbierał telefonu. Powtórzyła trening z przed tygodnia, nie chciała wymyślać nic nowego by przed zbliżającym się sezonem nie zrobić sobie krzywdy.
Przez pierwsze dwie godziny była tylko ona i konserwator w cały budynku, w ostatnią, trzecią, godzinę zaczęli schodzić się ludzie. Nie lubiła ćwiczyć w czyimś towarzystwie, wolała skupić się na sobie i ćwiczeniu. Jednak co miała zrobić gdy na osobistą siłownie nie stać jej.
Po skończonym treningu, gdy już była przebrana, zaczął dzwonić jej telefon. Maciek.
- Co? - od razu zaczęła nieuprzejmie, była wkurzona na przyjaciela, za wcześniejszy brak wyjaśnień.
- Mela, skarbie, nie denerwuj się, - odezwał się kobiecy głos. Zdziwiona spojrzała jeszcze raz na telefon i wszystko się zgadzało. Maciek.
- Przepraszam z kim rozmawiam?
- Tu Franka, co ty nie poznajesz? - głośno i typowo dla niej powiedziała, a Melka w myślach stukała się po głowie jak mogła jej nie poznać, siostry swojego przyjaciela.
- Frania, jejku, no oczywiście, że to ty. Co z Maćkiem? - spytała dalej nie rozumiejąc nieobecności jej trenera.
Nastała długa jak dla niej cisza, i zdążyła przejść korytarz dwa razy w tą i z powrotem, aż otrzymała odpowiedź.
- Leży w szpitalu, - przerwała i znów nastała ta ciężka cisza. - Nawrót.
W tej samej chwili dziewczyna osunęła się na ziemie.

*w tym samym czasie*
Trening miał zacząć się o 11.15 ale większość siatkarzy już zbierało się pod halą. Andrzej i Karol przyjechali razem, jako że wynajmują wspólnie mieszkanie w Warszawie. Wrona wcześnie rano wrócił z rodzinnych wakacji i po tygodniowej rozłące z przyjacielem jakoś nadrabiał ten czas.
Szli powoli korytarzem, czuli się jakby byli sami w tym wielkim budynku, aż do momentu gdy skręcili w kierunku szatni. Na ziemi leżała długo włosa dziewczyna, w koszuli w kratkę. Andrzej od razu rzucił się w jej kierunku i pierwsze co to odgarnął jej włosy po czym zaczął klepać ją po twarzy. Karol w tym czasie podszedł do nich i nabrał głęboko powietrza.
- To ona, dziewczyna z klubu. - wysapał, po czym sięgnął do kieszeni po telefon i wykręcił numer na pogotowie, już przykładał słuchawkę do ucha gdy delikatny głos go powstrzymał.
- Nie dzwoń, Karol. - ciężkim głosem powiedziała i spojrzała w oczy mężczyzny który wisiał nad nią. To były oczy. Niesamowite. - Ymm, mógłbyś się odsunąć, czuję się trochę niekomfortowo.
Zakłopotany od razu wstał na równe nogi i pomógł wstać dziewczynie.
- Ja może zadzwonię, tak w razie czego, wiesz... - chciał powiedzieć jej imię, ale zapomniał. - Amanda. - powiedział pierwsze lepsze imię które wpadło mu do głowy. - to może być coś poważnego.
- Amelka, i nie na prawdę jest okej, a i tak jadę do szpitala, będzie dobrze, ale dzięki za troskę. - uśmiechnęła się do obu i podniosła swoją torbę z ziemi, i ruszyła w kierunku wyjścia, - bym zapomniała, ta domówka - przygryzła wargę by się nie rozpłakać. - to nieaktualna, przepraszam. - i pobiegła.
Oni stali w miejscu jak słupy i patrzyli się jak znikała. Było tak cicho, że słychać było brzęczenie wentylacji, jednak Wrona przerwał ją chwile później.
- Czyli możesz iść ze mną do tych dzieciaków?
Karol kiwnął głową potwierdzając i poszedł poinformować chłopaków o zmianach planów.



Szybkim krokiem podeszła do recepcji i spytała w której sali leży Maciek. Po uzyskaniu informacji pobiegła w tamtym kierunku, pod salą stała Frania i płakała, od razu ją przytuliła i stały tak przez dłuższy czas, dopóki nie zaczęło robić się to nudne.
- Oni powiedzieli, że ma trzy dni żeby znaleźć dawce. - gdy to mówiła zasmarkała się cała i jeszcze bardziej rozpłakała.
Mela przygryzła mocno wargę i poklepała Franie po ramieniu.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy. - powiedziała i spojrzała przez szybę, Maciek był taki blady, i po podłączany do tylu maszyn. Łza opuściła jej oko ale szybko ją otarła bo nie chciała zasmucać jego siostry. - Mała siedź tu z nim i czekaj na rodziców, ja jadę szukać, jak przyjadą to rób to co ja. Uda się nam zobaczysz. - pocałowała ją w polika i popędziła w kierunku windy.
Jazda samochodem była przeraźliwie szybka. Zatrzymała się przy parku i pobiegła do drukarni. Wydrukowała dwieście ogłoszeń i złożyła zamówienie na 800 takich samych, na jak najszybszy termin. Rozwieszała kartki gdzie tylko się dało. Ostatnie 5 kartek chciała powiesić tam gdzie jej środowisko sportowców też może pomóc. Więc wróciła na hale i powiesiła jedno na drzwiach wejściowych, drugie na hali do gier zespołowych, trzecie koło szatni, czwarte w głównym holu i ostatnie planowała na siłowni, podeszła do drzwi ale mężczyzna który stał obok powiedział jej że to trening zamknięty i nie można przeszkadzać.
- Proszę pana tu chodzi o życie mojego przyjaciela. - pokazała mu ogłoszenie - jeśli za cztery dni nie dojdzie do przeszczepu on umrze. Ja chce tylko to powiesić, tam w środku, nawet nie zauważą mnie. Proszę, być może uratuje pan wtedy życie Maćkowi. - spojrzała na mężczyzna najbardziej błagalnym wzrokiem jakim umiała, ale nie musiała bo facet już był przekonany.
- Mam lepszy pomysł. - otworzył drzwi i wciągnął dziewczynę do środka. Podszedł do mężczyzny który stał tyłem i przyglądał się wszystkim, wyglądał jak trener, a gdy się odwrócił zamurowało ją. Jej tato. Ochroniarz rozmawiał z nim i po chwili gwizdnął głośno i wszystkie oczy zwróciły się w ich kierunku.
- Słuchajcie, ta dziewczyna - wskazał ręką na Amelkę. - potrzebuje pomocy, w sumie nie ona a jej przyjaciel. Potrzebuje dawcy, jeśli za cztery dni nie dojdzie do przeszczepu, chłopak umrze, niestety ma bardzo rzadką grupę krwi. Chłopcy, pomagacie dzieciom to pomóżcie i jemu, dzisiaj gdy pójdziecie do chorych dzieciaczków, podejdźcie i sprawdźcie czy możecie pomóc. Wam to nie zaszkodzi a on przeżyje. - skończył i nieświadomy więzów krwi zwrócił się do córki. - ja też spróbuję.
Już miała powiedzieć że to nie możliwe bo jeśli ona nie może to on też, ale przecież on nie wie. Uśmiechnęła się przez łzy i podziękowała i chciała wyjść kiedy złapał ją ktoś za rękę.
- Maciek? - spytał Karol, patrząc jej w oczy i modląc się w duchu by nie chodziło o niego, nie znał go za dobrze, ale wiedział że znaczy dla niej dużo, na prawdę dużo.
Pokiwała głową i przytuliła się do niego mocząc łzami całą jego koszulkę, nieświadoma że cała drużyna przygląda się im.



Gdy skończyła roznosić wszystkie ogłoszenia z pomocą Franki i jej koleżanek, wróciły do szpitala i siedziały pod jego salą modląc się by udało się przywrócić Maćka do życia. Lekarze powiedzieli że przeszedł wszystkie procedury i czeka już na przeszczep. Na miejscu byli również rodzice Maćka i Frani. Wszyscy oprócz Melki płakali, nie chciała ich jeszcze bardziej przybijać i jedyna w tej trudnej sytuacji zachowała zimną krew.
- Ja pójdę spytać czy już się ktoś zgłosił. - poinformowała ich i poszła w stronę gabinetu lekarza prowadzącego, tylko gdy zniknęła za zakrętem wybuchnęła płaczem i opierając się o ścianę zjechała po niej na dół. Zasłoniła dłońmi twarz i siedziała tak dopóki nie poczuła, że ktoś dosiada się do niej. Obróciła głowę i zobaczyła Piotrka, chłopaka z klubu, złapał ją za rękę i uśmiechnął się.
- Uśmiechnij się, wszyscy zawodnicy i pracownicy sztabu poszli się zbadać, aż trzy osoby mają zgodną krew z Maćkiem, a Andrzej ma prawie identyczną, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - ścisnął jej rękę i ona odwzajemniła uśmiech. Podniosła głowę, szczęśliwa że jest szansa i wtedy jej oczy spotkały się z identycznymi jakie ma ona. Mężczyzna kiwnął do niej głową, uśmiechnął się i pokazał zaciśniętą pięść w geście by dziewczyna była silna. Dalej nic nie wiedząc. Ale nie to się teraz dla niej liczyło. Ojca nie miała nigdy, ale może go zyskać, przyjaciela ma od zawsze i może go stracić. A jednak lepiej nie zyskać niczego nowego niż stracić najlepszą rzecz w życiu.

3 komentarze:

  1. Ale mam radochę, ale mam radochę! Uwielbiam to opowiadanie i jak dzisiaj łączyłam komputer, to pierwsze co zrobiłam to sprawdziła czy nie dodałaś nowego rozdziału.
    Amelka spotkała Stephana, co mnie bardzo cieszy. Jedynie okoliczności nie są zbyt przyjemne, ale mam nadzieję, że Maciek w końcu wyzdrowieje i wszystko dobrze się skończy. Ciekawi mnie kiedy Antiga dowie się, że Amelka jest jego córką. Mam wrażenie, że to może wyjść teraz, podczas badań.
    Interesująca jest także relacja, która tworzy się między Amelką i Andrzejem. Czuję, że tu mogą się dziać bardzo interesujące rzeczy.
    Ogólnie strasznie podoba mi się twój styl. Niektóre fragmenty mogłabym czytać po sto razy i nadal nie mogę się nimi nacieszyć.
    W każdym razie: rozdział mi się podoba z zniecierpliwieniem czekam na następny, który mam nadzieję pojawi się już niedługo.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dzisiaj trafiłam na ten blog i odrazu go pokochałam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz piszę ten komentarz, ale ostatnie dni miałam strasznie zawalone i z trudem w ogóle znalazłam czas by ten rozdział przeczytać. Jednak kiedy już to zrobiła, to nie mogłam wyjść z podziwu nad tym jaki on jest dobry. Naprawdę uwielbiam to opowiadanie.
    Amelia w końcu spotkała Stephana. Ciekawi mnie jak dalej otoczy się ich relacja, kiedy Antiga dowie się o córce.
    Interesująca jest też relacja między bohaterką i Kłosem, który jest idealnym materiałem na przyjaciela.
    Ogólnie mam nadzieję, ze nowy rozdział pojawi się niedługa.
    Czekam na nexta i weny życzę.
    ~Luna

    OdpowiedzUsuń